70-letnią pacjentkę wypuszczono ze szpitala w Poznaniu w samej piżamie o piątej rano. "Wyglądałam, jakbym wyszła z obozu koncentracyjnego"
W piątek, 18 października 2019 , po godzinie 5 rano 70-letnia pani Barbara wracała pieszo do domu w samej piżamie. W nocy zabrano ją do szpitala przy ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu karetką i - jak przekonuje - nie poinformowano jej, że powinna wziąć ze sobą ubranie, ponieważ nikt jej do domu nie odwiezie. Co na to dyrekcja szpitala w Poznaniu? Dlaczego kobietę wypuszczono w samej piżamie?
Pacjentka wyszła ze szpitala w samej piżamie. Wcześniej podejrzewano u niej zawał serca
Pani Barbara ma 70 lat i mieszka w Poznaniu. Dwa lata temu przeszła operację grasiczaka, podczas której uszkodzono jej nerw, przez co często odczuwa ból i musi brać silne leki. W nocy z czwartku na piątek miała kolejny atak bólu.
- Nie mogłam już wytrzymać i wezwałam pogotowie. Ja nie dzwonię tak sobie, tylko naprawdę mnie bolało. Jestem już sama, nie mam nikogo - wyjaśnia pani Barbara.
Około godziny 1 w nocy przyjechał czteroosobowy zespół pogotowia. Pani Barbara została zabrana do szpitala z podejrzeniem zawału. Kobieta twierdzi, że gdy opuszczali dom, usłyszała od ratownika, że ma coś założyć na piżamę i wyjść.
- Zapytałam się „czy mam wziąć ze sobą jakieś rzeczy? Bo ja nie mam nikogo”, a on odpowiedział „nie, nie, porobimy pani badania, pani nie zostanie w szpitalu”. No to w tej piżamie wyszłam
- mówi pani Barbara.
W szpitalu przy ulicy Grunwaldzkiej pacjentka dostała dwie kroplówki i zlecono jej badania. Nie została jednak przyjęta na oddział i o godzinie 5 rano wypisano ją z zaleceniem udania się na kontrolę do lekarza rodzinnego. Gdy pani Barbara zwróciła się z prośbą o zorganizowanie transportu, usłyszała, że go nie otrzyma. Kazano jej pieszo wrócić do domu.
Czytaj też: Chirurdzy nie mogą operować nowotworów z powodu ustawy. Lekarze apelują o zmianach w prawie
Pacjentka wyszła ze szpitala w samej piżamie. Co na to szpital?
Pacjentka miała przy sobie jedynie dowód osobisty.
- Gdybym miała komórkę, to bym zadzwoniła na policję albo straż miejską i by mnie przywieźli, a ja nie miałam nic, nie miałam, co zrobić - mówi pani Barbara i dodaje: - Szłam w tej piżamce o 5 rano i przez całą drogę płakałam, wyglądałam jak z obozu koncentracyjnego. Zawsze płaczę, jak oglądam te filmy, jak stali na tym apelu, jak był mróz. Kazałam lekarce zaznaczyć na wypisie, że nie będzie mnie karetka odwoziła, ale nie napisała, bo nie chciała. Napisała mi tylko godzinę wypisu.
Dyrektor Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego twierdzi, że po raz pierwszy słyszy o takiej sytuacji.
- Pacjentka powinna przyjechać do szpitala ubrana. Zupełnie nie wiem, jak się do tego odnieść. Nie wiem, czy sanitariusz mógł udzielić takiej informacji, nie sądzę. Jeżeli nie miała tego ubrania, to z reguły pacjent zawiadamia rodzinę, która przywozi ubranie
- mówi dr n. med. Krystyna Mackiewicz, dyrektor Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu.
Pacjentka wyszła ze szpitala w samej piżamie: gdzie szukać pomocy
Liczba naruszeń praw pacjenta w szpitalach jest zdecydowanie największa. Musimy zmienić strukturę świadczenia usług z leczenia szpitalnego na ambulatoryjne/POZ i powinniśmy wprowadzać bodźce ekonomiczne gdzie premiowana byłaby jakość, w tym stopień przestrzegania praw pacjenta. pic.twitter.com/sKji4FSAdj
— Rzecznik Praw Pacjenta (@RzeczPacjenta) October 21, 2019
Co może zrobić pacjent, który czuje się pokrzywdzony? Może szukać pomocy u Rzecznika Praw Pacjenta. Jeśli pacjent ma wątpliwości co do jakości leczenia, czy sposobu potraktowania przez personel, może zadzwonić na Telefoniczną Informację Pacjenta, pod numer: 800 190 590. Pod ten bezpłatny numer mogą zadzwonić wszyscy, którzy chcą sprawdzić, czy w ich przypadku szpital zachował się prawidłowo.