500 plus to duży zastrzyk pieniędzy. Rodziny się cieszą. Eksperci mniej [infografika]
Z programu najbardziej skorzystają wielodzietne rodziny o dochodach niższych niż 500 zł na osobę. Ekonomiści wątpią, czy pieniądze rzeczywiście będą wydawane wyłącznie na potrzeby dzieci.
Za kilka tygodni do rodzin popłynie rzeka pieniędzy. W naszym województwie z programu Rodzina 500+ największy odsetek rodzin skorzysta w powicie lipnowskim i rypińskim. Najmniejszy - w Bydgoszczy i Toruniu.
Dodatkowe pieniądze najbardziej poprawią sytuację rodzin o skrajnie niskich dochodach, żyjących poniżej lub na granicy ubóstwa. 1000-1500 złotych co miesiąc - to znaczący zastrzyk gotówki.
Dla rodziny z jednym dzieckiem minimum egzystencji wynosi 1322 zł (dla 3 osób). To pozwala na zaspokojenie najbardziej podstawowych biologicznych potrzeb. 500 zł na dziecko podwyższa dochody „na głowę” z 441 do 607 zł.
W rodzinie z dwójką dzieci (minimum egzystencji na poziomie 1855 zł) dodatkowe 1000 zł to więcej niż połowa tego, za co muszą się utrzymać co miesiąc.
Takie symulacje przedstawiał podczas pobytu w Bydgoszczy w styczniu wiceminister pracy Marcin Zieleniecki. Przekonywał, że dodatkowe, płacone regularnie co miesiąc pieniądze poprawią byt rodzin z dziećmi w najtrudniejszej sytuacji.
W ubóstwie w kraju żyje więcej niż co czwarta rodzina z czworgiem i więcej dzieci, z trojgiem dzieci - co dziewiąta.
Zdaniem Rafała Bakalarczyka, eksperta z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, większa pomoc dla niezamożnych i ubogich rodzin to dobry kierunek polityki społecznej. Ma jednak wątpliwości, czy do realizacji tego celu potrzebny jest tak kosztowny program jak 500+.
- Czy nie można było po prostu ułatwić dostępu do już funkcjonujących zasiłków rodzinnych i zwiększyć ich wysokości? Do tego nie potrzeba osobnego świadczenia - mówi portalowi MojaPolis.pl.
Bakalarczyk zwraca uwagę, że tak samo ważną pomocą byłaby większa dostępność żłobków, przedszkoli czy zapewnienie wyżywienia w szkołach.
Kto skorzysta na programie 500+? I czy spełni on cel demograficzny, który rząd stawiał na pierwszym miejscu?
Jak wynika z badań GUS, urodzenie dziecka oznacza pogorszenie sytuacji materialnej rodziny. 19 proc. Polaków nie planuje (kolejnego) potomstwa z powodu złej sytuacji materialnej.
Na programie 500+ skorzystają rodziny o dochodach niższych niż 500 zł na głowę. W rodzinach z wyższymi dochodami urodzenie dziecka oznaczać będzie pogorszenie sytuacji materialnej, dochody per capita obniżą się, nawet mimo otrzymania świadczeń z rządowego programu - zauważa MojaPolis.pl.
I oblicza: pary bezdzietne mają przeciętne dochody w wysokości 1,9 tys. zł na osobę, a pojawienie się dziecka oznacza spadek dochodów do 1267 zł na osobę. To zbyt dużo, aby otrzymać 500 zł pomocy.
Rodzice z jednym dzieckiem, którzy zdecydują się na drugie, dostaną wprawdzie 500 zł od państwa, ale ich przeciętne dochody na osobę spadną z 1539 zł do 1279 zł (bez pomocy z 500+ zmniejszyłyby się do 1154 zł).
- Na pewno na programie skorzystają rodziny wielodzietne o niskich dochodach, bo w ich przypadku efekt poprawy dochodów zostanie osiągnięty - uważa ekonomistka, prof. nadzw. WSB Jolanta Ciak z WSB w Toruniu. - Ale wątpię, czy w tych rodzinach osiągnie się też efekt demograficzny, który jest głównym założeniem projektu.
W rodzinach 3-osobowych, średnio sytuowanych, efekt łatwych pieniędzy może będzie bodźcem do posiadania kolejnego dziecka.
- Natomiast w rodzinach wielodzietnych zasobnych materialnie 500 zł raczej nie będzie motywacją do zwiększenia liczby dzieci. Chęć posiadania kolejnego dziecka będzie ich świadomą decyzją, niezależną od tej kwoty.
Prof. Jolanta Ciak zastanawia się nad kosztami projektu Rodzina 500+ w sytuacji, gdy mamy duży deficyt finansów państwa. - W tym roku przewidywany koszt programu to około 17 mld zł, w przyszłym roku i kolejnych latach około 23 mld zł. Kto za niego zapłaci? Płatnikami będziemy my wszyscy. Wątpliwe jest - moim zdaniem - osiągnięcie celów demograficznych, o których mówi rząd.
Dodatkowe pieniądze w rodzinach częściowo przełożą się na wzrost popytu. Profesor wątpi jednak, czy będzie to znaczący wzrost.
MojaPolis pokazała, w których powiatach mieszkańcy dostaną największe wsparcie. Pokazuje odsetek rodzin w powiecie, które skorzystają z programu, a także kwotę świadczeń, która trafi do powiatu. Najwięcej rodzin z dziećmi - ponad 80 proc. dostanie świadczenia wychowawcze w powiecie kolneńskim, ostrołęckim, żuromińskim.
W regionach słabiej rozwiniętych gospodarczo pieniądze z programu będą stanowiły większą część lokalnego PKB. W podregionie przemyskim, łomżyńskim, nowosądeckim - nawet 2 proc.
Czy pieniądze z rządowego programu zostaną przeznaczone wyłącznie na dzieci?
Ekonomiści mają wątpliwości, czy deklaracje składane ankieterom będą realizowane w przyszłości, a jeśli tak, to w jakim stopniu. Ale to, czy rodziny rozsądnie wydają rządowe wsparcie, będzie można ocenić dopiero za kilka lat.
- Nie czarujmy się, niektórzy takich dodatkowych pieniędzy nigdy wcześniej nie widzieli na oczy - podkreśla Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankiera.pl. - Obecnie aż 37 proc. polskich gospodarstw domowych nie jest w stanie odkładać 500 zł miesięcznie. Biedniejsze rodziny, gdy teraz otrzymają je gratis, wydadzą na zakupy i rachunki, czyli na konsumpcję. Pieniądze nie trafią więc bezpośrednio do dzieci, a głównie na potrzeby rodzin. Na pewno poczują się one lepiej, gdy nagle będzie można kupić lepszą szynkę czy kiełbasę. W pewnym sensie odetchną z ulgą, bo przecież pomoc ma być regularna, co też da większą stabilizację.
Zdaniem Łukasza Piechowiaka, w rodzinach, które pierwszy raz dostaną większe pieniądze, pojawi się problem, jak rozsądnie nimi gospodarować? Muszą się tego nauczyć, co nie przyjdzie od razu.
- Pamiętajmy, że mamy do czynienia z największym, jak dotąd, programem socjalnym w kraju - podkreśla ekonomista. - Podobne funkcjonują już w Brazylii, Meksyku i Stanach Zjednoczonych - aż 60 mln Amerykanów korzysta ze wsparcia. Jednak ich rozwiązania różnią się od naszego, bo tam rodziny nie dostają gotówki do ręki, a karty czy talony. Nie można za nie kupić wszystkiego, tylko wybrane produkty. W Polsce nie będzie ograniczeń, więc nie mam złudzeń, że znajdą się i tacy, którzy kupią alkohol i papierosy. Przetrwonią pieniądze.
Piechowiak dodaje: - Zamożniejsi mogą chcieć inwestować 500+ w przyszłość dzieci, dodatkowe lekcje dla nich czy lepsze wakacje. Ale nie wierzę, że całą kwotę, może 200-300 zł miesięcznie. Znajdą się również i tacy, bo z taką opinią się niedawno spotkałem, którzy przeznaczą 500 plus na cygara.
- Rodzic alkoholik kupi alkohol, palacz - papierosy, posiadający kredyt zapłaci raty, jeżdżący starym gratem kupi nowy samochód, inny zechce zjeść prawdziwy żółty ser, a już nie taki za 14 zł za kilogram - uważa Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
- Tak będą rozchodziły się rządowe pieniądze, a nie jak przedstawił to jeden z sondaży. Rodzice odpowiedzieli ankieterom, że 500 plus co do grosza przeznaczą na dzieci. Czy wypadało inaczej odpowiedzieć? Nikt ich przecież nie sprawdzi.
- Sprzedawcy samochodów już zacierają ręce, bo na pewno uda się kupić auto z ratą na poziomie 500 zł miesięcznie. Oczywiście, zamożniejsi będą mogli te pieniądze odkładać - bo dla nich to będzie nadwyżka - na polisy dla dzieci i inne produkty oszczędnościowe oferowane przez banki.
Jak mieszkańcy powiatów skorzystają na 500+
- Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej 500-złotowe wsparcie może otrzymać prawie 2,7 mln rodzin. Najwięcej (1,6 mln) - z dwójką dzieci, 267 tys. z trójką dzieci oraz 60 tys. z czworgiem i więcej dzieci. Przez 10 lat program będzie kosztował około 241 miliardów złotych.
- Części rodzin pieniądze z programu mogą pozwolić zlikwidować zadłużenie na niewielkie kwoty.
- Z najnowszych danych z baz Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor oraz Biura Informacji Kredytowej wynika, że 514 tysięcy osób potrzebuje tylko 1 tysiąca złotych, by zniknąć z rejestru dłużników BIG InfoMonitora albo nie psuć swej historii kredytowej w BIK.
- Nieco mniej, bo 441 tys. osób ma zaś zaległości w opłacaniu rachunków i spłacaniu kredytów wynoszące od 1 do 2 tysięcy złotych.