Czy PiS i PO rozpoczynają licytację kosztownych obietnic wyborczych, by zdobyć głosy seniorów?
PiS przygotowuje coś w rodzaju programu 500+ dla emerytów? Brzmi to bardzo niewiarygodnie zważywszy na fakt, że w Polsce mamy ok. 8,5 mln osób pobierających świadczenia emerytalne i bardzo wysoki deficyt budżetowy.
Byłoby jednak obłudą przekonywanie, że program 500+ nie zaważył na zwycięstwie wyborczym PiS. Szacuje się, że te pieniądze przełożyły się na ponad dwa miliony głosów korzystających z dobrodziejstw programu. Właśnie tyle zabrakło PO do zwycięstwa nad PiS w 2015 r. Wiadomo też, że ugrupowanie, które chciałoby w dającej się przewidzieć przyszłości odebrać ten przywilej skazane jest na pewną porażkę.
Ale zbliżają się kolejne wybory - tym razem samorządowe. PiS jest zdeterminowany, by przejąć w nich władzę od PSL i Platformy. To właśnie w samorządach czekają miliardy euro, które mogą pomóc wygrać wybory parlamentarne w 2019 roku. Gdyby choć połowa emerytów zagłosowała na partię Jarosława Kaczyńskiego, zwycięstwo w wyborach do Sejmu byłoby niemal pewne.
Kilka miesięcy temu PO zapowiedziała, że jeśli dojdzie do władzy, emeryci otrzymają trzynastą emeryturę. Ale czym innym są obietnice opozycji, a czym innym partii władzy, która dzieli realne pieniądze.
- Wątpię, by PiS próbował choćby tylko przedstawić taki pomysł - komentuje Piotr Wójcik, ekspert do spraw polityki społecznej Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego w Krakowie. - Po pierwsze dlatego, że sytuacja emerytów w Polsce nie jest dziś taka zła, w porównaniu do sytuacji tysięcy młodych rodzin z dziećmi. Tym bardziej, że właśnie obniżono wiek emerytalny.
2096 złotych wynosi miesięcznie przeciętna emerytura z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych
Rzeczywiście, dziś średnia emerytura to ponad dwa tysiące złotych miesięcznie, a szeregi emerytów szybko rosną. Tylko tegoroczna waloryzacja świadczeń kosztować będzie budżet prawie 5 miliardów zł! Tyle samo kosztowałaby jednorazowa wypłata 500 złotych.
Bydgoski politolog prof. Paweł Malednowicz krótko komentuje te pogłoski:
Jeśli rzeczywiście rząd ma taki pomysł, to albo opiera się na twardych finansowych przesłankach, albo to pomysł na kiełbasę wyborczą.
Najpewniej mamy do czynienia z początkiem licytacji pomysłów, które miałyby przeciągnąć seniorów na jedną ze stron politycznych rozgrywek. „Gazeta Prawna” pisze, że wypłata dodatku nie byłaby comiesięczna, ale coroczna. Powołując się na anonimowego informatora z centrali PiS sugeruje, że o pomyśle wie już prezes Jarosław Kaczyński. Na Nowogrodzkiej na razie myślą, kiedy wdrożyć go w życie.
Ale zarówno w ministerstwie pracy, a tym bardziej w resorcie wicepremiera i ministra finansów Mateusza Morawieckiego zapewniają, że nikt nie prowadzi tam żadnych prac w związku z pomysłem 500+ dla emerytów.
- Mimo wszystko upieram się - tłumaczy Piotr Wójcik - że to nierealne i bardzo mało prawdopodobne. Jeśli już, to o wiele sensowniejszy jest pomysł Schetyny „trzynastki” dla emerytów. Nie zapominajmy, że wicepremier Morawiecki bardzo kręcił nosem na kosztowne obniżenie wieku emerytalnego.
Trzynasta emerytura pociągnęłaby za sobą kolejne wydatki budżetu wynoszące nawet 12 - 15 miliardów zł rocznie. Krakowski ekspert przekonuje, że najbardziej prawdopodobne jest obudowanie niższego wieku emerytalnego różnego rodzaju furtkami, które zmniejszyłyby wydatki publiczne. W grę mogą wchodzić np. różne sposoby waloryzacji emerytur.
Na pewno wiadomo tyle, że zarówno PiS, jak i Platforma zrobią wszystko, by przeciągnąć na swoją stronę prawie 9-milionową rzeszę emerytów.