500+ dla niektórych emerytów, ale nie wiadomo od kiedy
Ministerstwo rodziny proponuje dodatkowe wsparcie finansowe dla najuboższych emerytów. Ci z minimalnymi emeryturami mogliby liczyć na jeden coroczny dodatek w wysokości 500 zł.
Kilka tygodni temu minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska zapowiedziała, że
rząd przygotowuje program finansowego wsparcia najuboższych emerytów.
Znamy warianty projektu, lecz ostateczne ustalenia jeszcze nie zapadły. Wiele zależy też od tego, jak podkreśla minister, ile będzie kosztowała reforma przywracająca niższy wiek emerytalny.
Wsparcie ma polegać na wypłacaniu najbiedniejszym seniorom jednorazowego dodatku, którego wysokość różnić się ma w zależności od wysokości pobieranych przez nich świadczeń. Dodatek miałby być wypłacany raz w roku, pod jego koniec.
Być może na takie wypłaty rząd zdecyduje się już w przyszłym roku, ale decyzja nie jest jeszcze przesądzona.
O wprowadzenia projektu w życie jeszcze w tym roku, przed Bożym Narodzeniem, apelowała przewodnicząca Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów Elżbieta Ostrowska, ale taka możliwość nie jest raczej brana pod uwagę.
Kto miałby dostać to dodatkowe świadczenie i jakie kwoty ministerstwo może przeznaczyć na realizację projektu? Na ten temat minister wypowiedziała się w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
– Mamy przygotowane różne warianty wypłaty świadczenia jednorazowego w wysokości – w zależności od osiąganych dochodów – od 300 do 500 zł. Ich koszty wynoszą od 2,5 mld do 5 mld zł.
Najbardziej prawdopodobny wariant zakłada, że dostanie je każdy, kto otrzymuje emeryturę od minimalnej do 2 tys. zł.
W tej grupie znalazłyby się też osoby pobierające rentę socjalną lub świadczenia przedemerytalne. Szacujemy, że takie jednorazowe dodatki otrzymałoby ponad 6 mln osób, w tym ponad 4 mln pobierających świadczenia z FUS i wszyscy z KRUS. Koszt takiego rozwiązania zawierałby się między 2,7 mld zł a 3,4 mld zł. Nie przewidujemy wdrożenia wariantu, którego koszty sięgają 5 mld zł, bo to zbyt dużo jak na rok, w którym budżet będzie obciążony najpoważniejszymi skutkami obniżenia wieku emerytalnego – mówi w dzienniku Elżbieta Rafalska.
Szefowa resortu wyjaśniła też, że w takim wariancie, osoby, których emerytura wynosi między 1000 a 1500 zł, dostałyby jednorazowo 400 zł, a ci, których świadczenie nie przekracza 2 tys. zł dostaliby 300 zł.
500 zł dostaną jedynie emeryci z najniższym świadczeniem.
– Nie znamy na ten moment wszystkich szczegółów, ale z wypowiedzi ministra finansów Mateusza Morawieckiego wynika, że program nie będzie realizowany nawet w przyszłym roku, a raczej dopiero w 2019 – uważa dr Jakub Sawulski z katedry finansów publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. – Jesteśmy obecnie w dobrej fazie cyklu koniunkturalnego, ale jeśli sytuacja pogorszy się, a my wydamy środki, które mogłyby stanowić swoistą „poduszkę bezpieczeństwa”, nie będzie to korzystne. Wbrew pozorom zresztą polscy emeryci nie są dziś w złej sytuacji finansowej. Średni dochód na osobę w gospodarstwach domowych emerytów jest wyższy niż u osób pracujących, wyłączając jedynie przedsiębiorców.
– Wydaje się więc, że
rząd chce tym programem rozwiązać problem, który sam stworzył, obniżając wiek emerytalny
– podsumowuje ekonomista. – Przechodząc w niskim wieku na emeryturę, wielu emerytów będzie pobierało minimalne emerytury. Za 15-20 lat można prognozować znaczący spadek wysokości tych świadczeń.
– Jesteśmy przekonani, że po zrealizowaniu programu 500 plus dla rodzin, teraz przyszedł czas na to, by objąć wsparciem także inne grupy społeczne, które przez lata były zaniedbywane przez państwo. I taką grupą są na pewno emeryci – komentuje Szymon Szynkowski vel Sęk z PiS. – Nadal jeszcze ustalamy, jak dokładnie miałoby to wyglądać, jesteśmy jednak przekonani do potrzeby takiego programu. Powoli zaczynają się już prace nad przyszłorocznym budżetem, więc za niedługo będzie można powiedzieć coś więcej o finansowaniu projektu.
– Jeśli ktoś ma pieniądze i chce je dawać, to proszę bardzo. Zresztą państwo jest od tego, by dbać o swoich obywateli i jeśli ma pieniądze, to powinno pomagać Polakom. Nie wydaje mi się jednak, żebyśmy mieli co dawać – mówi Waldy Dzikowski z Platformy Obywatelskiej. –
To populizm ze strony PiS, a my nie zamierzamy ścigać się na populistyczne hasła i kupować Polaków za pieniądze.
W tym przegramy, bo PiS to doskonale opanowało. My będziemy się ścigać na uczciwość, sprawiedliwość i gospodarność.
Współpraca: Norbert Kowalski