50 procent na awans
Przed ostatnią kolejką szanse na baraże o superligę miała Warta Kostrzyn i Gorzovia Gorzów. Ostatecznie zagrają w nich ci pierwsi
Gdyby w ostatnim meczu gorzowianie pokonali w sobotę w hali przy ul. Drzymały z liderem rozgrywek Spójnią Warszawa - bez względu na rozstrzygnięcie w Ostródzie, gdzie kostrzynianie rywalizowali z rezerwami superligowych Morlinów - weszliby do baraży o najwyższą klasę rozgrywkową. Tak się nie stało. Ekipa z Gorzowa uległa niepokonanemu triumfatorowi ligi ze stolicy 3:7, choć nad Wartę przybyła ona bez lidera, kontuzjowanego Pawła Fertikowskiego. - Spójnia też z Warta zagrała bez niego. Docierały pogłoski, że na nasze starcie Fertikowski wykurował się, ale Warszawa zachowała się sprawiedliwie i wystąpiła przeciw nam tym samym składem, co z Kostrzynem. Gdyby pierwsze gry z warszawianami potoczyły się inaczej, to może moglibyśmy powalczyć o triumf. Nie udało się, ale nic się nie stało - przekonywał prezes gorzowskiego klubu Radosław Żabski.
Gorzowianin zapewniał, że przed sezonem liczył na spokojne utrzymanie. - Byliśmy beniaminkiem, więc założeniem był środek tabeli. Prze rozgrywkami mówiliśmy, że gdybyśmy skończyli w pierwszej czwórce, to byłby bardzo dobry wynik. Udało się wywalczyć taki rezultat. Cały czas byliśmy w czołówce, ale pogubiliśmy punkty z ekipami z dołu tabeli. Dwa „oczka” więcej i to my gralibyśmy o superligę, aczkolwiek to był bardzo udana dla nas liga. Fajnie, że do końca mogliśmy grać o coś - mówił Żabski.
Chociaż sezon zakonczył się w miniony weekend, włodarz Gorzovii myśli o kolejnym. - Nie nastawiamy się o walkę o ekstraklasę, bo nie będzie nas na nią stać, pod względem finansowym. Jeszcze bardziej chcemy postawić na szkolenie dzieci i młodzieży oraz grę na zapleczu elity - powiedział gorzowianin.
O superligę Warta Kostrzyn powalczy 20 bm. u siebie oraz 3 czerwca na wyjeździe
Zmieni się za to kadra klubu. - Odchodzi Piotr Chmiel, który jest z Białegostoku. Zakładaliśmy, że będzie liderem zespołu, ale tę rolę odgrywał w tym sezonie Jacek Nowokuński. Piotr nie dał drużynie nic więcej, co byśmy od niego oczekiwali. Brakowało u niego przebłysków. Zostaje Jacek i Karol Żarski. Nie wiadomo, co z Szymonem Kulczyckim, jesteśmy z nim na etapie dogadywania się. Sam wracam z trzeciej ligi niemieckiej. Czuję się na siłach, by grać w pierwszej lidze - kończy w rozmowie z nami Żabski.
Sezon 2016/17 nie skończył się przed Wartą. Przed nimi baraże o superligę ze Strzelcem Pegazem Frysztak z województwa podkarpackiego. - Trudno coś więcej o nich powiedzieć, bo ostatnimi czasy nie mieliśmy z nim większego kontaktu, ale wiemy, że nie jest to słaba drużyna, bo wygrała swoją grupę. Ich zawodnicy są nam znani. Nasze szanse oceniałbym na 50 procent. Pierwszy mecz w Kostrzynie pokaże nam, czy jesteśmy w stanie wejść do najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju. Awans jest realny, ale nie jesteśmy faworytami w tym starciu - przyznaje prezes klubu z Kostrzyna Henryk Bąk. Jego tenisiści w ostatniej kolejce ograli Morliny II 8:2.
Włodarz Warty na razie nie chcę mówić, jakie zmiany czeka jego ekipę w nowym sezonie. - Dopóki nie ma pewności, że wejdziemy, dopóki nie możemy na poważnie rozmawiać z innymi tenisistami. Jeśli będzie awans, a ci zawodnicy będą wolni, to będziemy mogli stworzyć przyzwoity skład, który będzie mógł walczyć o utrzymanie. Jeśli chodzi o sprawy finansowe, to powinniśmy poradzić sobie w tej kwestii - dodał nam Bąk.
Kostrzynianin nie ukrywa, że ten awans zadedykowałby swojemu synowi, ekspingpongiście, który zmarł w styczniu po ciężkiej chorobie. - Gdyby nie to, szybciej bylibyśmy pewni baraży. Któregoś razu powiedzieliśmy sobie: zrobimy ten awans, jeśli nie z Marcinem, to dla niego. Oby właśnie tak się stało - zakończył H. Bąk.