4 liga podkarpacka. Marek Strawa, trener Piasta Tuczempy: Spokojnie, jeszcze będziemy punktowali
- Warto zwrócić uwagę, że graliśmy już z praktycznie całą czołówką, a teraz czekają nas mecze z niżej notowanymi zespołami. Oczywiście nie oznacza to, że będzie łatwo, ale jest to jednak inna, mniejsza jakość – mówi Marek Strawa, trener Piasta Tuczempy.
Co to się dzieje z Piastem Tuczempy, że wylądował w strefie spadkowej?
Latem straciliśmy czterech podstawowych zawodników – Łukasza Czuba, Karola Wotę, Damiana Barszczaka i Jakuba Kloca, a w ich miejsce zostaje wprowadzana młodzież. Nie jest to łatwy proces, bo ta liga jednak ma pewne wymagania. Tragedii z wyników na pewno nie robimy. W niektórych meczach wcale nie graliśmy źle, a traciliśmy bramki w końcówkach. Tutaj wychodzi ten brak doświadczenia.
Pamięta pan, kiedy ostatni raz dostał takie lanie, jak to w Głogowie Małopolskim (1:5, przyp.red.)?
Ciężko sobie przypomnieć, kiedy dostałem ostatni raz pięć sztuk. Cztery się jednak zdarzały.
To był mecz ze Stalą Rzeszów w sezonie 2015/2016 i przegrana 0:6…
Fakt, czasy 3 ligi. Co do meczu z Głogovią, to na pewno wynik nie był taki, jakiego byśmy sobie życzyli, ale uważam, że nie zasłużyliśmy na aż tak wysoką przegraną. Też mieliśmy swoje sytuacje, ale to rywal wykorzystywał nasze proste błędy.
Co się rzuca w oczy to brak stabilizacji formy w pana zespole. Potrafiliście zremisować z Karpatami Krosno, by również ugrać punkt z MKS-em Kańczuga. Z czego to wynika?
Na ten brak stabilizacji wpływa kilka kwestii. Przede wszystkim z tej czwórki wymienionych przeze mnie piłkarzy, którzy odeszli, trzech było pomocnikami. Druga linia więc całkiem nam się posypała, a takich graczy ciężko jest zastąpić. W ich miejsce do składu wskoczyła młodzież, która potrzebuje czasu. Do tego nie jest łatwo z treningami ze względu na pracę, a teraz jeszcze doszły studia. Jak są wszyscy na zajęciach, to wtedy mamy wyniki. To jednak problem większości w tej lidze, więc nie należy tego traktować jako wytłumaczenie.
Swój stadion zawsze był waszym atutem, a w tym sezonie wygraliście tylko raz przed własną publicznością. Rywale przestali się bać Piasta?
Każdy obserwuje i widzi, że są pewne słabsze punkty. Nie da się ukryć, że spadła u nas jakość i rywale faktycznie grają odważniej.
Nie ma obaw, że na dłużej zakotwiczycie w dole tabeli, z którego czasem ciężko jest się wydostać?
Jestem pewien, że ugramy jeszcze sporo punktów. Warto zwrócić uwagę, że graliśmy już z praktycznie całą czołówką, a teraz czekają nas mecze z niżej notowanymi zespołami. Oczywiście nie oznacza to, że będzie łatwo, ale jest to jednak inna, mniejsza jakość. A jeśli w zimie zajdzie taka potrzeba to się wzmocnimy i pewnie wtedy będzie łatwiej walczyć.
Przed wami wyjazdowe spotkanie z Błękitnymi Ropczyce, a więc sąsiadem w tabeli. Za nami dopiero jedenaście kolejek, ale już można powiedzieć, że mecz ten ma sporą stawkę…
Nawet powiedziałem swojej drużynie, że teraz zaczynają się właśnie te najważniejsze mecze. Strata przecież nie jest duża, a więc wszystko mamy we własnych nogach. Przecież jak wygramy 1-2 mecze, to będziemy w środku stawki. Faktem jednak jest, że zaczyna się teraz granie o spokojniejszą zimę.
Co pan powie na temat waszego najbliższego rywala?
Widziałem ten zespół na JKS-ie Jarosław i wcale nie zasłużyli tam na przegraną. Toczyli wyrównaną walkę, a sytuacje mieli nawet lepsze. Błękitni mają słabsze, ale i bardzo mocne punkty. My znamy ich, oni nas, więc ciężko będzie o jakiś element zaskoczenia. Decydować może dyspozycja dnia.
Kto pana w lidze zaskakuje pozytywnie, a kto negatywnie?
Ścisła czołówka zaskoczeniem nie jest, ale blisko niej znajduje się Sokół Kamień, co pewnie jest niespodzianką. Gdyby nie walkower to ten zespół byłby jeszcze wyżej w tabeli. Na drugim biegunie znajdują się natomiast Czarni Trześń. Pewnie zaskakiwać może też częściowy skład strefy spadkowej.