4 liga. Aneta Ginter, prezes Głogovii Głogów Małopolski: Ambicje i cele sportowe zostawmy na jesień

Czytaj dalej
Fot. fot. materiały prasowe
Waldemar Mazgaj

4 liga. Aneta Ginter, prezes Głogovii Głogów Małopolski: Ambicje i cele sportowe zostawmy na jesień

Waldemar Mazgaj

- Nie wyobrażam sobie gry trzy razy w tygodniu. To logistycznie nie do przejścia - mówi Aneta Ginter, prezes Głogovii.

Liczy pani, że ten sezon przerwany przez epidemię koronawirusa uda się dograć do czerwca-lipca?
Osobiście uważam, że nie uda się. Moim zdaniem powinno się go zakończyć. W dramatycznym momencie zdrowie jest najważniejsze. Nikt nie wie, jak sytuacja będzie się rozwijać i jak długo jeszcze będziemy pozostawać w izolacji. Dla naszego bezpieczeństwa ciągle wprowadzane są nowe obostrzenia i zapewne do czerwca-lipca część z nich będzie nadal obowiązywać. Nie wyobrażam sobie meczów przy pustych trybunach, to nie ma sensu. Dla mnie to najsmutniejszy scenariusz, jaki może się wydarzyć.

Realne jest grać na poziomie 4 ligi po dwa-trzy mecze w tygodniu.
To rozwiązanie jest dla mnie nie do przyjęcia z kilku powodów. Zawodnicy i działacze pracują zawodowo, często na zmiany. Mecze wyjazdowe - często dalekie w środku tygodnia, gdy dzień nie jest dniem wolnym od pracy - nierealne. Niektórzy zawodnicy pracują za granicą i tam zostali, żeby utrzymać pracę i zapewnić rodzinie byt. Wiemy, że granice są zamknięte i prawdopodobnie jeszcze przez dłuższy czas pozostaną. Przecież nikt o zdrowym rozsądku nie wróci na ten czas, by grać. Zresztą musiałby poddać się kwarantannie. Poza tym letnie miesiące to czas wakacyjny, każdy ma jakieś plany na odpoczynek. Jeżeli będzie można poruszać się swobodnie po kraju do tego czasu, nikt nie zrezygnuje z wcześniejszych rezerwacji. No nie, nie wyobrażam sobie gry trzy razy w tygodniu. To logistycznie nie do przejścia, a już nie wspomnę o zaplanowaniu i przeprowadzeniu rozgrywek grup młodzieżowych.

Dla mnie osobiście to jest idealny moment, żeby w całej Polsce przejść na „wschodni” system wiosna-jesień i dograć jesienią ten sezon…
W zaistniałej sytuacji jest to bardzo dobre rozwiązanie. Ambicje i sportowe cele zostawmy na jesień. Pana pomysł podoba mi się, za tym przemawia zdrowy rozsądek. Nikt nie byłby pokrzywdzony. Zdaję sobie sprawę, że władze mają twardy orzech do zgryzienia, no bo trudno jest znaleźć „złoty środek" w zaistniałej bezprecedensowej sytuacji. Musimy mieć świadomość, że gdy ustąpi epidemia, nic już nie będzie takie samo, piłka nożna też.

Ponoć gmina Głogów ograniczyła finansowanie klubu w czasie epidemii?
Burmistrz Paweł Baj dba o środowisko sportowe w gminie i rozumie naszą sytuację, tak że dofinansowanie zostaje. Jesteśmy już po rozmowie z nim. Ustaliliśmy, że możemy wydatkować dotacje na niezbędny sprzęt sportowy, stroje czy zakupić sprzęt do pielęgnacji boisk. Dotacje, możemy przeznaczyć także na drobne remonty, gdyż w naszej gminie kluby mają na utrzymaniu budynki i całą infrastrukturę. Natomiast ulegają zmniejszeniu wypłaty ekwiwalentu dla zawodników. Nie można płacić za coś czego nie ma.

Czy już renegocjowaliście umowy zawodników?
Tak, jesteśmy w trakcie rozmów z naszymi zawodnikami. Dziś już wiem, że dojdziemy do porozumienia. Cieszy mnie to, że nie mają postaw roszczeniowych.

Procentowo o ile mniej zarobią?
W zaistniałej sytuacji wynagrodzenia nie przeliczam na procenty, tylko patrzę na wykonaną pracę zdalną.

Wiem, że angażujecie się mocno w rozbudowę zaplecza. Dyrektorem akademii został ponoć doświadczony w tej kwestii Tomasz Dec.
Moim marzeniem jest, aby nasza akademia piłkarska była dla dzieci i młodzieży czymś atrakcyjnym i trzymała wysoki poziom. Szczególnie w czasach, gdzie dzieciaki uwielbiają gadżety elektroniczne i dużo czasu spędzają przy komputerach. Do współpracy zaprosiłam Tomka, gdyż jest osobą kreatywną, doświadczoną i z jego pomocą będziemy organizować wiele ciekawych sportowych przedsięwzięć nastawionych na integrację lokalnej społeczności. Chcemy, aby w gminie Głogów Małopolski była jedna akademia przy klubie z 95-letnią tradycją, a nie kilka szkółek które niezdrowo rywalizują, gdyż nic to dobrego nie wnosi w tak małym środowisku.

Jest pani prezesem – żeńskim rodzynkiem w 4 lidze. Czy kobiecie trudniej jest prowadzić klub, czy nie ma to znaczenia?
Jako kobieta czuję się w tym środowisku komfortowo. Chociaż, w swojej pięcioletniej kadencji usłyszałam już, że „baba w szatni przed meczem przynosi pecha", ale na szczęście tak prymitywne myślenie mężczyzn zdarza się jednostkowo. Zarząd i trener pomagają mi, są to osoby na których mogę polegać. Również ze strony innych prezesów zawsze spotykam się z sympatią, szacunkiem, czy głosem doradczym za co im serdecznie dziękuję. Dzięki temu jest mi łatwiej funkcjonować w męskim świecie piłki nożnej.


Zobacz też - Senator Mieczysław Golba o futbolu w czasie koronawirusa: Jeżeli nie uda się nam dograć sezonu, to chyba będzie dużo awansów [STADION ONLINE]

Waldemar Mazgaj

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.