38 dzików może żyć. W Wielkopolskim Parku Narodowym wybitych zostanie 918 sztuk!
Afrykański pomór świń to choroba, która nie jest groźna dla ludzi, jednak śmiertelna dla zwierząt. Ministerstwo Środowiska w celu walki z epidemią nakazuje wystrzał dzików w parkach narodowych. W Wielkopolskim Parku Narodowym ma zostać wybitych 918 sztuk.
Myśliwi już wkrótce chwycą za broń. Do odstrzału jedynie w Wielkopolskim Parku Narodowym jest 918 dzików. To nowe rozporządzenie wydane przez ministra środowiska Jana Szyszko. Nowe przepisy obejmują teren wszystkich parków narodowych w całej Polsce, nawet tych, gdzie dotychczas był zakaz polowań na dzikie zwierzęta.
- Rozpocznie się rzeź niewiniątek
- alarmują ekolodzy z całej Polski.
Minister Szyszko swoją decyzję argumentuje występowaniem ognisk epidemii afrykańskiego pomoru świń. W Wielkopolsce jednak takie ogniska jeszcze się nie pojawiły.
- Na razie problem jest na wschodniej ścianie Polski - mówi Tomasz Wielich, kierownik ds. zdrowia i ochrony zwierząt Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Poznaniu. Uważa on jednak, że proponowane przez ministra działanie, jako profilaktyczne w walce z epidemią jest potrzebne.
- Dziki są nosicielami ASF. Bardzo szybko się przemieszczają i podchodzą coraz bliżej ludzi i gospodarstw. Oczywiście działanie prewencyjne nigdy nie jest skuteczne w 100 procentach. Uchronić się przed ASF można tylko, przestrzegając ścisłych zasad bioasekuracji
- zaznacza Wielich.
Zgodnie z nowymi przepisami łowczy muszą zredukować populację dzika w Wielkopolskim Parku Narodowym do 38 sztuk. Mają na to czas do 30 listopada. Ministerstwo zakłada, że wybitych ma zostać ponad 918 sztuk w WPN. - Jednak tyle dzików u nas nawet nie ma - mówią nam nieoficjalnie leśniczy. Co więcej - nie ma nawet szansy, by wyrobić się z redukcją populacji do wskazanego terminu.
- U nas redukcja dzika trwa nieprzerwanie od lat. Przyjmujemy, że zgodnie z nowymi przepisami na 2 kilometry kwadratowe parku ma być jeden dzik. W parkach na wschód od Wisły ta liczba ma wynosić 0,1 na kilometr kwadratowy - mówi Zbigniew Sołtysiński, dyrektor WPN.
Dyrekcja WPN niezależnie od pomysłów ministra Szyszko chce przeprowadzić akcję wraz z gminami, by ludzie zaprzestali dokarmiania dzikich zwierząt. - Przez to dziki zbliżają się do miast. Penetrują nie tylko pola rolników, ale także pojawiają się w mieście. Trudno sobie z nimi poradzić - mówi Sołtysiński.
- Sytuacja z dzikami jest problematyczna. Błędem było to, że kilka lat temu wstrzymano odstrzał dzików
- przyznaje Michał Kolasiński, instruktor Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Poznaniu. - Tematem numer jeden faktycznie jest epidemia ASF. Do tego dochodzą jednak olbrzymie szkody, które dziki wyrządzają rolnikom, a których koszty muszą pokrywać koła łowieckie.
Ministerstwo środowiska dodatkowo zezwala myśliwym strzelać do dzików przez cały rok, a nawet do loch z małymi. - To, że mogę, nie znaczy, że muszę - podkreśla Kolasiński. - Osobiście nie zamierzam strzelać do dzików w okresie okołoporodowym, ani do loch z małymi.
Ekolodzy są zdania, że pomysł ministra jest absurdalny i nie jest skutecznym sposobem walki z ASF.
- Jak można strzelać do samic z młodymi? Przecież to nieetyczne. Takimi krokami zrujnujemy całkowicie naszą przyrodę. To już nie jest myślistwo, to bestialstwo
- uważają członkowie grupy Poznaniacy Przeciwko Myśliwym.
ZOBACZ TEŻ:
Odstrasza dziki błyskiem w oku