Marcin Trzyna

3 liga. Jaromir Wieprzęć po odejściu ze Stali Stalowa Wola: Kozioł ofiarny? Po części tak się czuję [ROZMOWA]

3 liga. Jaromir Wieprzęć po odejściu ze Stali Stalowa Wola: Kozioł ofiarny? Po części tak się czuję [ROZMOWA] Fot. Echo Dnia / Dorota Kaługa
Marcin Trzyna

- Czy czuję się kozłem ofiarnym? Po części tak - mówi Jaromir Wieprzęć, który został zwolniony z 3-ligowej Stali Stalowa Wola, choć otrzymał wcześniej zapewnienie, że będzie spokojnie budował drużynę pod kątem przyszłego sezonu.

Czuje się pan kozłem ofiarnym tej sytuacji?
Po części tak. Sytuacja jest nie do końca dla mnie zrozumiała. Przychodząc do Stali w roli pierwszego trenera podpisywałem umowę do czerwca 2022 roku. W tym sezonie mieliśmy zmienić skład personalny zespołu i budować kadrę pod przyszłe rozgrywki. A tu się okazuje, że komuś się wydawało, że możemy zrobić awans i powalczyć z Wisłą Puławy. Może i byśmy mogli, ale zimą zeszliśmy z kosztów utrzymania zawodników. Odeszło od nas kilku wartościowych zawodników, w tym nasz najlepszy strzelec Michał Fidziukiewicz i dwójka stoperów. To na pewno miało wpływ na wyniki. Trudno, by nowi zawodnicy od razu zastąpili poprzednich graczy, tym bardziej, że sprowadziliśmy zawodników mniej doświadczonych, młodych.

„Zimą pozyskaliśmy piłkarzy, dzięki którym mamy mocniejszą kadrę”. Wie pan czyje to słowa?
Chyba dyrektora sportowego, Karola Wołoszyna.

Tak. Zgadza się pan z nimi?
Nie zgadzam się. Pozbyliśmy się zawodników, bodajże ośmiu. Nie wszyscy byli piłkarzami pierwszego składu, ale jednak wymieniliśmy 1/3 kadry. Odmłodziliśmy ją. Sprowadziliśmy młodych zawodników, jak Olek Drobot, Kacper Pietrzyk, Abu Conde, Kacper Piechniak. Oni są młodzi i mieli być stopniowo wprowadzani do zespołu, aby stanowić o naszej silę w przyszłym sezonie. Taki miał być nasz kierunek. Albo idziemy tą drogą, albo inną. Mieliśmy zejść z kosztów i ja jako trener bardzo dobrze to rozumiałem. Są problemy, zaległości, więc szukamy oszczędności, stawiając na perspektywicznych chłopaków. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to kosztem wyników, ale gorzko się o tym przekonałem, że nie wszyscy tak myśleli...

Co musi się stać, żeby Stal była zdrowym klubem?
Na pewno musi być jakiś plan, strategia. Ciężko mi o tym mówić, bo jestem z tego miasta, jestem związany ze Stalą. Nie da się wszystkiego zrobić od razu - idealnym przykładem jest Wisła Puławy, która też spadła z 2. ligi i dopiero teraz, po trzecim sezonie w 3. lidze wróci na ten poziom. Oni to robili stopniowo. Potrzebna jest stabilizacja w klubie, a w Stalowej Woli mamy ciągłe zmiany prezesów, trenerów, niedomówienia. To nie pomaga ani w budowaniu atmosfery, ani w wynikach. Potrzebna jest również narracja w stronę kibiców, jaki klub ma plan na awans, żeby to wszystko było klarowne.

Prezydent Lucjusz Nadbereżny chyba też stracił cierpliwość do tego co się dzieje.
Myślę, że tak. Piłka nożna jest taką dyscypliną sportu, w której mając dużo pieniędzy, nie ma zapewnionego sukcesu. Motor Lublin też się męczył w drugiej lidze, mając zdecydowanie wyższy budżet. Potrzebny jest więc spokój i określenie strategii oraz celu. Stal spadła? To w sporcie się zdarza, ale żeby ponownie awansować, trzeba cierpliwości, a nie ciągle pochopnych decyzji. Teraz mamy pandemię, nie ma kibiców, firmy mają spore problemy, nie jest lekko.

Chce pan szybko wrócić do pracy czy teraz pora na odpoczynek?
Oprócz bycia trenerem pierwszego zespołu, wciąż jestem trenerem w ZKS Stali w juniorach. Oczywiście obecnie mamy okres obostrzeń, więc trzeba poczekać, ale cały czas będę przy piłce. Teraz jednak tylko przy piłce dziecięcej.

Gdyby jednak jakaś oferta się przytrafiła...
To nie mówię nie. Spodziewałem się, że dłużej popracuję w Stali, ale podjęto takie, a nie inne decyzje, których szczerze nie rozumiem. Nie dam z siebie zrobić kozła ofiarnego. Plusem jest to, że otrzymałem sporo pozytywnych komentarzy i opinii od kibiców, znajomych, osób ze środowiska. Szczerze powiedziawszy nawet jak grałem w Stali, to tyle wsparcia nie dostawałem, za co serdecznie dziękuję (uśmiech).

A gdyby po zmianach w klubie, na przykład za rok, Stal się do pana odezwała...
Nie wiem. Bardzo trudne pytanie. Nie ukrywam, że są emocje. Jestem zły, rozżalony, bo po raz kolejny swojego człowieka traktuje się w ten sposób. Nie chodzi tylko o mnie. Nie tylko mnie traktuje się w Stalowej Woli po macoszemu, sporo było takich osób, które zostawiały wiele serducha dla tego klubu. Wracając do pytania: pewnie teraz powiedziałbym "nie", ale nie chcę tego mówić, bo nie wiem co będzie za rok czy dwa.


Marcin Trzyna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.