Na uszczerbek na zdrowiu w naszym regionie narażonych jest więcej osób niż w skali kraju. Niebezpieczne warunki pracy przekładają się na rosnącą od trzech lat liczbę wypadków
82 na 1000 pracowników w województwie pomorskim pracuje w warunkach zagrożenia czynnikami szkodliwymi i niebezpiecznymi dla zdrowia. To o dwie osoby więcej niż średnia krajowa - wynika z najnowszych danych przygotowanych przez Urząd Statystyczny w Gdańsku z okazji obchodzonego 28 kwietnia Światowego Dnia Bezpieczeństwa i Ochrony Zdrowia w Pracy. Niepokoją także dane z Okręgowego Inspektoratu Pracy - od trzech lat systematycznie rośnie liczba wypadków. Co roku jest ich około 300, a życie traci w nich średnio blisko 60 osób.
Najgorzej na południu i zachodzie województwa
W minionym roku Urząd Statystyczny objął badaniem warunków pracy 320 tys. pracowników z zakładów zatrudniających powyżej 9 osób. Zdecydowanie najgorzej wypadł w nim powiat człuchowski. Na 1000 pracowników w warunkach niebezpiecznych pracuje tu aż 247 osób. Niewiele lepiej (przedział 101-150 osób) jest w powiatach bytowskim, lęborskim, puckim, tczewskim oraz malborskim . Najmniej zagrożeni w pracy (poniżej 50 osób na 1000) są za to sopocianie oraz mieszkańcy powiatów: gdańskiego, kwidzyńskiego oraz słupskiego.
W pierwszym kwartale tego roku doszło już do 91 wypadków. Jeśli takie tempo się utrzyma, to niechlubne statystyki z poprzednich lat zostaną ponownie przekroczone
Ciekawie przedstawia się zestawienie tego, na jakie szkodliwe czynniki są narażeni pracownicy. Przoduje zdecydowanie... hałas, z jego powodu cierpieć może aż ponad 11 tys. osób. Dla 4,6 tys. pracowników potencjalne niebezpieczeństwo stanowią czynniki mechaniczne, a dla blisko 4 tys. nadmierne obciążenie fizyczne. Na dalszym miejscach w zestawieniu zagrożeń znalazły się pyły przemysłowe, wibracje i niedostateczne oświetlenie miejsca pracy.
W tym roku doszło już do blisko 100 wypadków
Trudne warunki pracy na Pomorzu, które obrazują dane GUS, przekładają się na liczbę wypadków.
- W 2015 roku doszło do 290 zdarzeń, w których zginęły 62 osoby, a 112 poniosło ciężki uszczerbek na zdrowiu. W roku ubiegłym wypadków było więcej o kolejnych 9 proc., na szczęście były one nie tak tragiczne w skutkach - zginęło 59 osób, rannych było 87 - informuje Krzysztof Lisowski, zastępca okręgowego inspektora pracy w Gdańsku.
W pierwszym kwartale tego roku doszło już do 91 wypadków. Jeśli takie tempo się utrzyma, to niechlubne statystyki z poprzednich lat zostaną ponownie przekroczone. Chociażby w czwartek informowaliśmy w „Dzienniku Bałtyckim” o 62-letnim mieszkańcu powiatu kościerskiego, który spadł z wysokości w czasie prac na budowie w miejscowości Nowy Klincz.
Wypadki i choroby zawodowe to nie tylko osobiste tragedie, ale i spore koszty społeczne. W zeszłym roku na Pomorzu wypłacono z tego tytułu 1724 świadczenia na kwotę ok. 5,6 miliona złotych.
Inspektorzy pracy na Pomorzu w ubiegłym roku nałożyli 901 mandatów karnych na kwotę ponad miliona złotych. 80 z nich (na kwotę ok. 120 tys. zł) dotyczyło kontroli związanych bezpośrednio z badaniem okoliczności i przyczynami wypadków.
Co roku w wypadkach przy pracy na Pomorzu ginie ok. 60 osób
Ekspert: te niepokojące dane są przejściowe
Zbigniew Canowiecki, prezes Pracodawców Pomorza, uważa, że na dane GUS i OIP nie należy patrzeć specjalnie pesymistycznie.
- Po pierwsze od średniej krajowej odbiegają one minimalnie. Wynika to z tego, że nasz region na tle kraju bardzo dynamicznie się rozwija, powstaje mnóstwo nowych firm, które czasem na początku swojej działalności nie przywiązują należytej wagi do kwestii bezpieczeństwa i higieny pracy. Jednocześnie pragnę podkreślić, że OIP w ostatnich latach z instytucji dość opresyjnej naprawdę zmieniła się w stawiającą na profilaktykę i edukację. Organizowanych jest mnóstwo akcji, szkoleń z zakresu BHP, które wspiera także nasza organizacja. Ostatnim przykładem jest chociażby kampania „Włącz bezpieczeństwo pracy przy obróbce drewna”. Jestem przekonany, że owoce tych działań w postaci wyhamowania niepokojących danych dotyczących czynników niebezpiecznych i wypadków w pracy będą widoczne w kolejnych latach - podkreśla.