25 lat za zabójstwo partnera czy złagodzenie kary?
Poznański Sąd Apelacyjny uchylił wyrok skazujący zabójcę byłego partnera na 15 lat więzienia.
We wrześniu ubiegłego roku 22- letni Kacper Ch. pojechał do mieszkania Radosława K. na ulicy Rycerskiej w Poznaniu. Uderzył go nożem 50 razy. Pokrzywdzony wykrwawił się. W pierwszym dniu procesu oskarżony nie kwestionował swojej winy.
- Tak. Przyznaję się - powiedział wtedy Kacper Ch..
Pierwszy raz przyznał się trzy dni po zdarzeniu, bo początkowo próbował przekonać śledczych, że jedynie znalazł ciało. Potem już opowiadał, jak poznał pokrzywdzonego w swoje urodziny, w maju 2014 roku. Po miesiącu byli parą. Ale ich związek był burzliwy. To rozstawali się jako "przyjaciele", to wracali do poprzedniego układu. Najbardziej dotknęło Kacpra to, że Radosław K. zarejestrował się na portalu randkowym dla osób homoseksualnych i spotyka się z mężczyznami za pieniądze.
15 września był w podłym nastroju. Myślał o samobójstwie, ale zamiast tego pojechał do Radka. Podobno powiedział mu, że zamierza: "Wszystko zakończyć. A jak - sam zobaczysz". Przeciął mu nożem nadgarstek. Trysnęła krew. Radosław K. prosił o wezwanie pogotowia. Daremnie. Udało mu się dotrzeć do drzwi. Wołał o pomoc... Wtedy Kacper ponownie go zaatakował, uderzając nożem w szyję i klatkę piersiową. Zanim opuścił mieszkanie, porozrzucał rzeczy i dokumenty Radka. Odkręcił gaz i wyszedł.
Kacper wychował się w domu pozbawionym miłości i ciepła, w który dzieci chowały się po kątach, żeby uniknąć bicia. Co było motywem zbrodni? Przypuszczalnie zazdrość. Sprawdzał telefon partnera, założył program szpiegowski w laptopie, śledził aktywność Radka w internecie. Albo czaił się w krzakach pod jego blokiem. Stąd wiedział, że spotyka się z innymi mężczyznami.
- Kacper chciał mieć wszystko dla siebie - zeznała podczas procesu siostra oskarżonego.
Dla Kacpra Radek był "miłością jego życia". Za śmiertelny skutek swojego zaborczego uczucia odpowiedział w październiku ubiegłego roku, kiedy sąd pierwszej instancji skazał go na 15 lat więzienia. Miałby też zapłacić po 50 tysięcy rodzicom ofiary. Wyrok zaskarżył prokurator, który domagał się 25 lat oraz obrońca oskarżonego. Adwokat Karolina Borowiecka kwestionowała opinię sądowo-psychiatryczną, która w jej ocenie nie oddawała prawdziwego stanu psychicznego Kacpra Ch.
Wczoraj w sądzie przy ulicy Trójpole odbyła się rozprawa apelacyjna. Sędzia Grzegorz Nowak zreferował treść pism, które oskarżony wysyłał po ogłoszeniu nieprawomocnego wyroku. Pisał o brutalności, biciu i upokarzaniu go przez policję. Przekonywał, że sąd pierwszej instancji niesłusznie zarzucił mu premedytację.
- Nie miał zamiaru zabić pokrzywdzonego - mówiła adwokat Borowiecka, prosząc o jak najgodniejszą karę dla oskarżonego. - Utracił miłość swojego życia.
- Nie ma dnia, żebym nie czuł bólu i rozpaczy - powiedział w ostatnim słowie Kacper Ch.. - Sam sobie nie potrafię przebaczyć.
Poprosił o danie mu szansy i łagodny wymiar kary. Dopiero kilka godzin później Sąd Apelacyjny ogłosił wyrok, uchylający październikowe orzeczenie. Sędzia Grzegorz Nowak wyjaśnił, że powodem były między innymi rozbieżności w opisie zdarzenia. Sąd Okręgowy nie rozważył też możliwości, czy nie była to zbrodnia w afekcie.
Kacpra Ch. czeka więc drugi proces.