Z Mirosławem Dawidowskim rozmawia Dariusz Piekarczyk
W najbliższą sobotę, 19 w historii Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi studniówka. Podobno był pan na 18?
To prawda, będzie to dla mnie oraz mojej żony Marii 19 studniówka. Od paru lat na studniówkach bawi się także nasza córka Beata, która jest w szkole fizjoterapeutą.
Czy różnią się obecne studniówki w waszej szkole, od tych sprzed lat?
Kiedyś mieliśmy w szkole więcej piłkarzy, którymi mogliśmy się pochwalić. W związku z tym, na studniówkach było choćby więcej fotoreporterów. Obecnie mamy studniówki bez gwiazd, choć warto pamiętać, że ostatnio dwóch naszych piłkarzy trafiło do solidnych klubów. Jakub Bursztyn jest w Pogoni Szczecin, a Bartłomiej Maćczak w Odrze Opole. Młodzież jest natomiast podobna, jak ta sprzed prawie 20 lat. Za to nasze studniówki mają swój, niepowtarzalny, rzekłbym rodzinny klimat. My nie uciekamy gdzieś do białych pałaców, choć raz w całej historii szkoły, wyszliśmy poza jej mury. U nas studniówki przygotowywane są we własnym zakresie. Uczniowie sami robią dekoracje sali. W tym roku, jak podejrzałem, dekoracja ma mieć mistrzowski wymiar. Eksponowane będą puchary, nagrody, zdobyte przez naszych uczniów.
To ile osób bawić będzie się na studniówce?
Pamiętam czasy, że samych uczniów było około 160 i cała sala była wypełniona. W tym roku będzie około 50 uczniów. W tym gronie oprócz mnie, także Janusz Matusiak, prezes UKS SMS, Roman Stępień, dyrektor szkoły oraz Małgorzata Jałkiewicz-Hoffmann, zastępca dyrektora.
Który ze studniówkowych roczników najbardziej zapadł panu w pamięci?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień