160 tysięcy podpisów podzieliło region [opinie]
Projekt ustawy o utworzeniu uniwersytetu medycznego w Bydgoszczy wraz z podpisami trafił do legislacji.
- Z Warszawy przyszła właśnie informacja o pozytywnej weryfikacji podpisów pod projektem ustawy o powołaniu w Bydgoszczy samodzielnej uczelni medycznej - chwalił się wczoraj poseł PO Zbigniew Pawłowicz, inicjator akcji. - To kolejny krok w walce o uniwersytet.
Informację potwierdziło nam biuro prasowe Kancelarii Sejmu. - Projekt został skierowany do zaopiniowania przez Biuro Legislacyjne oraz Biuro Analiz Sejmowych - usłyszeliśmy.
W ciągu najbliższych trzech miesięcy powinna zapaść decyzja o terminie pierwszego czytania ustawy w Sejmie. Parlamentarzyści z Bydgoszczy i Torunia już zapowiedzieli, że będą lobbować w tej sprawie w stolicy. Ale nie jednym głosem. - Nie ma żadnych przesłanek merytorycznych, żeby oddzielać Collegium Medicum od UMK - mówi Iwona Michałek, toruńska posłanka PiS. - Myślę, że ministerstwa - zarówno zdrowia, jak i nauki i szkolnictwa wyższego, będą co do tego zgodne. Tym bardziej że dąży się obecnie raczej do łączenia uczelni, a nie do ich dzielenia. Tak czy inaczej, będziemy walczyć w Sejmie, by do podziału uczelni nie doszło.
Toruński poseł PO Antoni Mężydło także jest za tym, by łączyć, a nie dzielić, nie zamierza jednak lobbować w Sejmie przeciwko projektowi. - Bo uważam, że to niepotrzebne. Zarówno poseł Pawłowicz, jak i UMK mają swoje racje. Wiążące będzie tu natomiast zapewne stanowisko senatu UMK.
Posłanka Michałek uważa, że bydgoska walka o uniwersytet to próba zaistnienia posła Pawłowicza i jego zwolenników. Czy zatem te 160 tys. podpisów pod projektem ustawy nic nie znaczy? - Znaczy, oczywiście - odpowiada. - Ale chciałabym wiedzieć, czy wszyscy, którzy te podpisy złożyli, wiedzieli, co podpisują. Ja mam wątpliwości.
Wiedzieli, na co głosują, zapewne członkowie rady Collegium Medicum, którzy w czasie wtorkowego posiedzenia opowiedzieli się za powołaniem w Bydgoszczy uczelni. To pierwszy otwarty głos środowiska CM w tej sprawie. Jak się dowiedzieliśmy od rzecznika UMK Marcina Czyżniewskiego, osobą, która zainicjowała głosowanie, była prof. Małgorzata Tafil-Klawe, zasiadająca w radzie i w senacie uczelni. Najpierw nie mogła z nami rozmawiać, później już nie odbierała telefonu. - To było comiesięczne posiedzenie rady - wyjaśnia Czyżniewski. - Na końcu posiedzenia na wniosek prof. Tafil-Klawe zostało przeprowadzone głosowanie. Z 19 osób uprawnionych do tego 3 nie było, 9 opowiedziało się „za”, 5 „przeciw”, a 2 wstrzymały się od głosu. Nie towarzyszyła temu jakaś wielka dyskusja.
Czy decyzja rady jest w jakiś sposób wiążąca? - Nie - odpowiada rzecznik. - Głosowanie pokazało, jakie są opinie członków rady, pokazało też, że są to opinie różne. Z pewnością trzeba będzie o tym rozmawiać i jesteśmy na to otwarci, ale wewnątrz uczelni. Dodaje, że ekspertyza, którą w ubiegłym tygodniu zlecił rektor UMK, jednoznacznie wskazuje, że w świetle prawa nie ma możliwości podziału uczelni.
Wczoraj sprawozdanie z posiedzenia rady u rektora UMK złożył prof. Jan Styczyński, prorektor UMK ds. CM, przewodniczący rady. Jak mówi, nie było to łatwe spotkanie.
- Myślę, że było trudne dla obu stron - opowiada. - Rektor Tretyn podjął decyzję, że na najbliższym posiedzeniu senatu uczelni - w przyszłym tygodniu - ta sprawa będzie dyskutowana. Ja na razie byłbym daleki od wyciągania wniosków - stwierdził prof. Styczyński i nie chciał dalej komentować sytuacji.
Sytuacji nie chcą komentować przedstawiciele związków zawodowych CM. Jest jednak pomysł, by wśród pracowników CM przeprowadzić ankietę, w której mogliby określić zdanie na temat pomysłu utworzenia w Bydgoszczy nowej placówki.
Wynik głosowania rady CM ucieszył bydgoskich polityków. Radości nie kryli między innymi Michał Stasiński z Nowoczesnej oraz Tomasz Latos z PiS i zapowiadają walkę o uniwersytet. Według tego ostatniego, cała sprawa powinna się zakończyć kompromisem. Poseł PiS widzi dwa rozwiązania. Jednym z nich miałoby być powołanie uniwersytetu w Bydgoszczy oraz stworzenie drugiego wydziału lekarskiego na UMK.
- To absurd. Czy ktoś pomyślał, skąd wziąć na to pieniądze? - pyta posłanka Michałek. Zbigniew Ostrowski, wicemarszałek województwa, natomiast zastanawia się, kto tworzyłby kadrę naukową obu uczelni w momencie, gdy dzisiaj wystarcza jej na potrzeby jednego CM.
Drugą koncepcją, wg Latosa, mógłby być powrót do rozmów o fuzji największych bydgoskich uczelni i stworzeniu multidyscyplinarnej uczelni. - Z dyskusjami najlepiej jednak poczekać, aż będzie już po wyborach nowych władz UMK (kwestia najbliższych tygodni - przyp. red.). Nie byłoby bowiem zbyt dobrze, gdyby sprawa powołania uniwersytetu w Bydgoszczy była orężem w walce o stanowiska na uczelni. Do sprawy wrócimy.