140. rocznica urodzin Józefa Szügyi Trajtlera, „bydgoskiego” Węgra
Romantyk z duszą pozytywisty, człowiek wielu talentów i niespotykanej pracowitości. Gotowy dla ukochanej żony Cecylii z Bajewskich poświęcić wiele. W tym pięknie rozwijającą się karierę budowniczego tuneli, mostów, dróg w Bośni i Hercegowinie.
W swoim krótkim, acz bogatym życiu miał trwający zaledwie trzy lata epizod bydgoski. Los tak chciał, że w mieście nad Brdą pozostał na zawsze.
Kto bywa na Cmentarzu Starofarnym przy ul. Grunwaldzkiej ten zapewne zwrócił uwagę na nagrobek, którego krzyż zdobi szarfa w węgierskich barwach. I na którym - obok tekstu z języku polskim - jest także inskrypcja po węgiersku: „Áldott legyen szeretett emléked”. - Czyli „Niech będzie umiłowana pamięć po Tobie” - Eryk Bazylczuk (zmarł w 2015 r.), bydgoszczanin, któremu zawdzięczamy wydobycie z zapomnienia i upowszechnienie postaci niezwykłego Węgra nie miał problemów z przetłumaczeniem tej inskrypcji, wszak ojczysty język Trajtlera znał doskonale).
Przyszedł na świat 19 lutego 1877 r. przy ul. Medce 477 (ul. Niedźwiedzia) w Budapeszcie. Był jednym z dwóch synów Karola Trajtlera i Izabelli Komlossy.
Zdolności do nauk ścisłych i technicznych ujawnił w gimnazjum. Pewnie z wyborem kierunku studiów nie miał problemów. W 1899 r. uzyskał dyplom inżyniera na Węgierskiej Królewskiej Politechnice im. Józefa w Budapeszcie.
Do nauki przykładał się wyjątkowo, o czym świadczy m.in. przechowywany przez wnuczkę Józefa, prof. Halinę Stasiak 400-stronicowy zeszyt z notatkami i rysunkami, zatytułowany „Grafostatica” (skan notatnika dostępny jest w zbiorach Biblioteki UKW).
Po studiach przez krótki czas pracował w Budapeszcie, by w czerwcu 1900 r. wstąpić - jak sam pisał - do służby w Bośnieńsko-Hercegowińskich Kolejach Państwowych. Tam doszedł do stanowiska głównego radcy kolejowego i szefa działu budowlanego.
W wydanej w Bydgoszczy w 2013 r. książce „Józef Szügyi Trajtler, Węgier z urodzenia, bydgoszczanin z wyboru” E. Bazylczuk (był jednym z trzech autorów, obok Marka Pietrzaka i piszącej te słowa) ujawnił, że „pedantyczny i skrupulatny inżynier pozostawił po sobie album dokumentujący jego pracę, zawierający ponad 200 zdjęć wykonanych mostów, tuneli, stacji kolejowych i wiaduktów. Niektóre rozwiązania budzą prawdziwy zachwyt specjalistów od budowy mostów”.
Pierwsza wojna światowa zmieniła nie tylko granice wielu państw, ale także życie milionów ludzi.
„Gdy w 1918 roku panowanie nad Bośnią i Hercegowiną objęli Serbowie, odwieczni wrogowie Węgrów, jest oczywiste, że nie chciał już tam pozostać” - zapisała w swoim pamiętniku Izabella, córka Cecylii i Józefa.
Taki fachowiec jak Trajtler mógł wybierać w ofertach. Uległ jednak namowom żony i przyjechał do odrodzonej Polski. W Warszawie dostał przydział do Bydgoszczy. Z tytułem starszego radcy kolei państwowych objął w mieście nad Brdą stanowisko naczelnika urzędu ruchu. Był 1919 r.
Dopiero w sierpniu 1920 r. sprowadził żonę i córkę do kraju, a przy okazji wiele innych rodzin.
„I poświęcił się, pracując po 20 godzin na dobę - ciągle w drodze, bez pomocy (...). Choć zaharował się na śmierć, udało mu się uratować wszystko - całe kolejnictwo zachodnich terenów funkcjonowało” - zanotowała Izabella.
Ciężko zachorował. Jednak nie nowotwór jelita grubego był bezpośrednią przyczyną śmierci, tyko szalejąca wtedy grypa. Osłabione serce nie wytrzymało. Zmarł 31 stycznia 1923 r. Na miejsce spoczynku odprowadzało go tysiące ludzi.