13 grudnia 1981 roku w naszym mieście aresztowano 40 osób
Tak rozpoczął się stan wojenny. Obok zakładu Fasty przejeżdżały kolumny wozów pancernych. Próbowano strajkować w zakładzie Unitra-Biazet. Zaraz pojawili się tam żołnierze
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Białystok kontrolowały 32 patrole wojska. Aresztowano 40 osób, m.in. związkowców z Uchwytów, Fast i zakładu Unitra-Biazet - mówi Marek Kietliński, dyrektor Archiwum Państwowego w Białymstoku.
Tak rozpoczął się w naszym mieście stan wojenny. W poniedziałek 14 grudnia doszło do kilku prób przerwania pracy.
- W zakładzie Unitra-Biazet odbyło się spotkanie kilkunastu członków Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”. Powołano komitet strajkowy, na czele którego stanął Ryszard Borucki (w spotkaniu uczestniczyli też dzisiejsi radni wojewódzcy PiS Elżbieta Kaufman-Suszko i Bogusław Dębski - przyp. red.) - opowiada Kietliński.
Do zakładu przybyli oficerowie Wojska Polskiego, którzy mieli „zmiękczyć” załogę. Przed rozpoczęciem pracy przez drugą zmianę dyrektor Unitry-Biazet postanowił, że nie wpuści do zakładu przybyłych pracowników. - Wobec takiej sytuacji komitet strajkowy podjął decyzję o zawieszeniu strajku - dodaje dyrektor Archiwum.
Próbę przerwania pracy podjął również Ryszard Siemiaszko, przewodniczący „Solidarności” w fabryce „Spomasz-Biawar”. Zakończyła się fiaskiem.
Nie udało się też zorganizować strajku ani w Uchwytach, ani w największym zakładzie Białostocczyzny - Fastach. Pojawili się tam oficerowie Wojska Polskiego. Co jakiś czas obok zakładu przejeżdżały kolumny wozów pancernych.
Mimo grozy tych dni, działacze białostockiej „Solidarność”, którzy uniknęli internowania, zaczęli organizować podziemne struktury. Z Warszawy przyjechał Krzysztof Burek, który skontaktował się z Ireną i Eugeniuszem Bil-Jaruzelskimi. Od nich został przewieziony samochodem przez Hannę Bołbot do kościoła katedralnego, gdzie odbyło się pierwsze spotkanie ukrywających się członków „S”. Burek zdał tam relację z obrad komisji krajowej i odczytał dokument - apel prezydium KK NSZZ.
Pod koniec grudnia 1981 roku niektórzy internowani opuścili już ośrodki odosobnienia, pozostali zachowywali się spokojnie. Ich rodziny zgłaszały się z prośbą o umożliwienie im przekazywania paczek żywnościowych, odzieży. W Białymstoku krążyły różne plotki o mających nastąpić strajkach i wystąpieniach. W tych sprawach SB prowadziła z członkami „Solidarności” rozmowy wyjaśniające i ostrzegawcze.
- 20 marca 1982 roku powstała Tymczasowa Komisja Regionalna NSZZ „Solidarność”. Tworzyli ją ukrywający się działacze NSZZ „Solidarność” m.in. Roman Wilk, Dariusz Boguski, Jerzy Rybnik, Stanisław Marczuk oraz Krzysztof Burek. Funkcję przewodniczącego powierzono Stanisławowi Marczukowi - przypomina dyrektor Archiwum.
Szerokim echem odbiły się obchody 2. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. 31 sierpnia 1982 roku po mszy w bazylice z pieśnią „Boże, coś Polskę” na ustach ponad 2,5 tysiąca osób udało się na spacer ulicą Lipową do kościoła św. Rocha. Potem znaczna część zawróciła i próbowała dostać się pod siedzibę MKZ przy ulicy Nowotki (obecnie ulica Świętojańska). Zaczęli krzyczeć: „Solidarność, uwolnić Lecha”.
Gdy drogę zastąpiło im ZOMO ruszyli pod siedzibę Zarządu Regionu przy ul. Lenina (obecnie Branickiego). Na mostku rzeki Białej znów natrafili na kordon milicyjny. Padło kolejne już tej nocy wezwanie do rozejścia się. W ruch poszły milicyjne pałki i gaz łzawiący.
- Wybuchła panika. Część z manifestujących uciekała, przeprawiając się przez rzekę Białą. Wylegitymowano ponad 100 osób. Pobito i zatrzymano 51 osób. Była to jedyna tak liczna manifestacja białostockiej „Solidarność” - mówi Marek Kietliński.