1000 zł emerytury, zamiast 880? Może tak być [wykres]
Najniższa emerytura ma być wyższa o 120 zł, czyli wynosić 1000 zł brutto. Ministerstwo pracy analizuje takie rozwiązania i liczy koszty.
Minister rodziny Elżbieta Rafalska nie zaprzecza, że kierowany przez nią resort analizuje różne rozwiązania dotyczące podwyżki najniższej emerytury. 1000 zł brutto minister uważa za odpowiednią kwotę dla najniższego świadczenia.
Na razie jednak nie mówi, ani kiedy miałoby się to stać, ani czy odbywałoby się to etapami, czy jednorazowo, na przykład z przyszłoroczna waloryzacją emerytur.
Najniższa emerytura bliższa minimum socjalnemu
Dopiero 1000 zł netto, a nie brutto byłoby kwotą bliską minimum socjalnemu dla 1-osobowego gospodarstwa emerytów. W grudniu ubr. wynosiło ono 1079 zł. Natomiast minimum egzystencji dla tego gospodarstwa w ubiegłym roku wynosiło 518 zł.
- Temat pojawia się głównie w mediach, mówią o tym dziennikarze, ale na posiedzeniach Rady Dialogu Społecznego o tym nie rozmawialiśmy - mówi Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. Od razu przypomina, że związek od czterech lat walczy o podwyżkę najniższej emerytury, bo na razie nie osiąga ona nawet minimum socjalnego. Dlatego takie zapowiedzi działań rządu cieszą.
- Nie wiemy jednak w tej sprawie nic, czy musiałyby być spełnione dodatkowe warunki, czy nie - nie ukrywa wiceszefowa OPZZ. I dodaje: - Myślę jednak, że rząd dostrzega, że emerytury będą coraz niższe i dlatego analizuje problem. Teraz emerytów ratuje jeszcze kapitał początkowy, ale gdy go zabraknie emerytury będą naprawdę bardzo niskie.
Najniższa emerytura wynosi obecnie 882,56 zł brutto. Komu jednak z wyliczeń (suma odprowadzonych składek i kapitału początkowego podzielona przez liczbę miesięcy dalszego trwania życia) wychodzi mniej, ma wyrównaną kwotę do najniższej. Pod warunkiem, że udowodni minimalną wymaganą liczbę lat składkowych i nieskładkowych. Dla kobiet to obecnie 22 lata, dla mężczyzn - 25.
Najniższa emerytura z odpowiednim kapitałem
Tymczasem realne jest niebezpieczeństwo, że coraz więcej osób nie uzbiera nawet na najniższa emeryturę i budżet musiałby dopłacać coraz więcej. Dlatego pojawił się warunek zgromadzenia odpowiednio dużego kapitału emerytalnego.
"Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że dla mężczyzn miałby on wynosić 180 tys. zł, dla kobiet 145 tys. zł. Nie wiadomo, czy oba warunki (odpowiedni staż i zgromadzony kapitał) miałyby być spełnione łącznie.
Jednak 145 tys. zł kapitału dla 60-letniej kobiety, ciągle oznacza emeryturę dużo niższą od obecnej najniższej. Budżet i tak musiałby dopłacać.
Pieniądze są w przywilejach
- Nie twierdzę, że 880 zł brutto to kwota wystarczająca na życie, ale musimy wziąć pod uwagę koszty - uważa Jeremi Mordasewicz, członek Rady Nadzorczej ZUS, ekspert organizacji pracodawców Lewiatan. - Deficyt ZUS wynosi obecnie 44 mld zł. Nie możemy go pogłębiać, jeśli nie wskazujemy źródła sfinansowania podwyżki.
Pieniądze kryją się w ciągle istniejących przywilejach emerytalnych. - M.in. Rolników, górników, prokuratorów, sędziów - wylicza ekspert "Lewiatana". - Czy jest na to polityczna zgoda i społeczne przyzwolenie, by wybrane grupy za złotówkę włożoną do systemu emerytalnego dostawały z niego 3-4 zł, a pozostali 1 zł?
W ocenie Mordasewicza dopłacanie wszystkim do najniższej emerytury byłoby niesprawiedliwe. Pokazuje dwa przykłady. - Jest kobieta, która pracowała 20 lat, odeszła na emeryturę, gdy tylko ukończyła 60 i budżet dopłaca do najniższej emerytury, bo jej nie wypracowała. Ale pani ma bogatego męża i nie wiedzie jej się źle. I druga kobieta, bez dobrze sytuowanego męża, pracuje do 65 lat, by mieć więcej niż najniższą emeryturę. Budżet jej nie dopłaca, choć jej sytuacja finansowa jest gorsza.
Poza tym świaodmośc, że "państwo dopłaci" zniechęca do płacenia składek, dłuższej pracy.
- Bez żadnych wyjątków powinna obowiązywać zasada: masz taką emeryturę, na jaką odłożyłeś. A ubogimi zajmuje się pomoc społeczna, która zbada stan majątkowy - uważa Mordasewicz.
Co innego, jeśli zgromadzony kapitał emerytalny pozwala na wypłacenie najniższej emerytury.
Albo emerytura, albo praca?
Na wysokość emerytury ma wpływ staż pracy. Im dłużej pracujesz i płacisz składki, tym więcej uzbierasz. Jednak zapowiedź przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego idzie wbrew tej zasadzie. Dlatego rozważane są różne warianty zniechęcenia pracowników do odchodzenia z pracy w wieku 60 czy 65 lat. Jedną z propozycji jest wprowadzenie zakazu pracy na emeryturze, zakaz przeliczania wysokości emerytury.
Rząd w swoim stanowisku, gdy poparł bezwarunkowy powrót do poprzedniego wieku emerytalnego (60 lat kobiety, 65 mężczyźni, jak prezydent Andrzej Duda obiecał w swej kampanii wyborczej) napisał, żeby Sejm "rozważył możliwość" zmiany rozwiązań dotyczących łączenia emerytury z pracą, wysokości świadczenia pracującego emeryta.
Nie wiadomo, czy podwyższenie najniższej emerytury odbędzie się lub rozpocznie w przyszłym roku, np. wraz z marcową waloryzacją. Wszystko wskazuje, że będzie ona niska (choć wyższa niż tegoroczna), przewidywany wskaźnik ma wynieść 100,88 proc.
Do wydania są 3,3 mld zł i być może zamiast jednorazowych dodatków dla emerytów pieniądze zostaną wydane inaczej. Minister rodziny Elżbieta Rafalska podkreśla, że jest to tylko jednorazowy zastrzyk, który nie rozwiązuje problemu.
Prócz tego w wieloletnim planie finansowym na 2017 rok zapisane jest 1,4 mld zł na dodatkowe wsparcie emerytów i rencistów.
Najniższą gwarantowaną emeryturę pobiera obecnie około 190 tys. osób. Ale ponad 112 tys. emerytów dostaje nie więcej niż 880 zł brutto miesięcznie. To znaczy, że nie uzbierały na swoją emeryturę i nie spełniły warunku minimalnego stażu ubezpieczeniowego.