10 miliardów na martwych kontach. Mogą być Twoje! Kliencie, nie daj się przechytrzyć
Umiera nam ktoś bliski, ale jego pieniądze zostają. Nie pozwólcie, by bank zarobił na śmierci - mówi kobieta, która pochowała męża.
Mamy prawo dziedziczyć oszczędności po zmarłych bliskich pozostawione np. na kontach lub lokatach bankowych. Formalnie jest łatwiej od lipca 2016 roku. Jednak, jak pokazuje przykład pani Anny z Bydgoszczy, droga do pieniędzy po nieżyjących krewnych wcale nie jest łatwa. Najpierw musiała tłumaczyć się w sądzie, że ani ona, ani zmarły mąż nie mieli „skoku w bok”, który zaowocowałby posiadaniem pozamałżeńskich dzieci, czyli ewentualnych spadkobierców. Później konieczna była karczemna awantura w banku, ponieważ woli zarabiać niż wydawać pieniądze.
- Warto zadać sobie trud. Odzyskałam wszystko co do grosza - chwali się bydgoszczanka. - Nie są to może miliony, ale suma, która pomogła emerytce podratować domowy budżet. Innym też radzę nie poddawać się w podobnych sytuacjach. Banki tylko na to liczą, bo przecież wtedy zgarniają całą kasę.
Kliencie, nie daj się przechytrzyć!
Trzeba się natrudzić, żeby przejąć pieniądze po zmarłym krewnym. Bo bank nie ma w tym interesu
Niektórzy mieszkańcy regionu mogą nawet nie wiedzieć, że ich zmarli krewni zostawili oszczędności na tzw. martwych kontach. Choć banki raczej niechętnie chwalą się takimi informacjami, pojawiają się szacunki mówiące, że na „uśpionych rachunkach” leży nawet 10 mld zł.
Czy są dzieci z lewego łoża?
Od lipca zeszłego roku formalnie jest łatwiej dotrzeć do takich pieniędzy. We wszystkich bankach i SKOK-ach została bowiem udostępniona centralna informacja (prowadzona przez Krajową Izbę Rozliczeniową).
Osoby, które dysponują tytułem prawnym do spadku, mogą złożyć w banku lub SKOK-u wniosek o udzielenie informacji o „martwych kontach”. Specjalna aplikacja „odpyta” banki i kasy o rachunek należący do danej osoby. Mają obowiązek udzielenia odpowiedzi nie później niż w terminie trzech dni roboczych od otrzymania zapytania. Następnie centralna informacja przesyła raport do instytucji finansowej, w której klient złożył wniosek. Tak to wygląda według ustawy prawo bankowe, a jak jest w praktyce? Opowiada nam pani Anna z Bydgoszczy, choć już na początku zaznacza:
Pieniądze po zmarłym mężu odzyskałam. Nie poddałam się! Warto zadać sobie trud, bo inaczej to bank zgarnie wszystko!
- Mąż zmarł w 2011 roku. Mieliśmy osobne konta i nie wiedziałam, czy zostawił oszczędności. Poszłam z aktem zgonu do jego banku. Oddałam kartę bankomatową, pani w okienku ją zniszczyła i na tym koniec. Nie uzyskałam wtedy żadnych informacji. W sierpniu ubiegłego roku wystąpiłam do sądu z wnioskiem o nabycie spadku. Wniosek trzeba było napisać samemu wedle określonego schematu, co wcale nie było łatwe. W sądzie nie mają gotowych druków. Za to pobierają opłatę w wysokości 50 zł. Rozprawa odbyła się dopiero 21 grudnia. Nie obyło się bez stresu, ponieważ tłumaczyłam się m.in., że ani ja, ani mąż nie mamy dzieci z lewego łoża, tylko wspólnego syna. W styczniu tego roku dostałam postanowienia o nabyciu spadku - wspomina bydgoszczanka.
Kontynuuje: - Następnym etapem była wizyta w banku, w którym pracownice zrobiły duże oczy. Jedna patrzyła na drugą, ale w końcu przyjęły moje pismo o udzielenie informacji o pieniądzach na koncie zmarłego męża. Gdy po 31 dniach nie przyszła żadna odpowiedź, poszłam tam znowu i zrobiłam karczemną awanturę. Dopiero wówczas pochylono się nad moją prośbą. W efekcie pod koniec lutego otrzymałam oszczędności po małżonku. Nie były to może miliony, ale dla emerytki suma, którą mogłam podreperować domowy budżet. Podzieliłam się z synem. Nie chciałabym podawać nazwy banku, ponieważ okazało się, że konto nie zostało zamknięte. Bank od 2011 roku naliczał opłaty za jego prowadzenie, a teraz je umorzył.
To wszystko kosztowało mnie dużo nerwów, ale mam satysfakcję, że odzyskałam pieniądze. Gdyby inni klienci również byli wytrwali, banki nie obracałyby milionami po zmarłych.
Polacy zostawiają miliony? To nie Anglosasi
Centralną informację o rachunkach prowadzi Krajowa Izba Rozliczeniowa.
- Każdy bank oraz SKOK mają obowiązek udzielenia informacji niezwłocznie, ale nie później niż w terminie trzech dni roboczych od otrzymania zapytania - podkreśla Maja Markiewicz, dyrektor z KIR. - Nie odpowiadamy jednak za jakość świadczonych przez nie usług. Wszelkie ewentualne reklamacje należy kierować do banku lub SKOK-u, w którym zostało złożone zapytanie.
O to, na jaką pomoc mogą liczyć klienci w dotarciu do pieniędzy po nieżyjących bliskich zapytaliśmy trzy największe banki w Polsce, ale odpowiedział nam tylko jeden - PKO BP.
- Nasi pracownicy udzielają spadkobiercom wszelkiej możliwej pomocy, wyjaśniają sytuację i wskazują procedury, które umożliwiają bezproblemowe przejęcie oszczędności - wymienia Roman Grzyb z biura prasowego PKO BP.
- Nie jesteśmy bogatym społeczeństwem, jak choćby Anglosasi, aby oczekiwać, że zmarły pozostawi nam duże miliony - mówi „Gazecie Pomorskiej” Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich. - Często są to małe kwoty lub w ogóle nie ma pieniędzy. Nie kojarzę ani jednego przypadku pozostawienia ogromnej sumy. I o to m.in. nasz związek zabiegał, by powstał system ułatwiający dotarcie do gotówki po nieżyjących. Oczywiście, klienci mogą mieć różne opinie.