Aleksandra Majcher postanowiła nie odpuścić. - Bo jak to możliwe, że urzędnik może bez żadnych konsekwencji lekceważyć istniejące prawo? Najgorsze jest to, że takie rzeczy dzieją się nagminnie. Więc ktoś musi wreszcie powiedzieć “stop”!
W marcu Aleksandra miała już dość. Napisała długi elaborat do ministra środowiska: „Szanowny Panie Ministrze chcieliśmy napisać ten list bez emocji w zwartym ciągu urzędniczych zasad. Niestety, jeżeli fragmentami nam się nie uda, prosimy o wybaczenie. Na wytłumaczenie mamy: 3 lata naszego życia, dziesiątki napisanych podań urzędowych i ogromną dawkę stresu (bynajmniej nie tego motywującego)”.
Wieś sielska, anielska
W 2004 roku kupili działkę w Raciążku. Mieszkali wówczas w Stanach Zjednoczonych, więc całą operację trzeba było przeprowadzić zdalnie.
- Zawsze chciałam wrócić do Polski, bo bardzo byłam związana z krajem - zastrzega Aleksandra. - Poważna choroba męża skłoniła nas do przyspieszenia tej decyzji.
Wybór padł na Podole w gminie Raciążek. Miejsce urokliwe: cisza, spokój, rzut kamieniem do Ciechocinka i niedaleko Nieszawy, z której Ola pochodzi.
- Żeby nie było problemów, dokładnie sprawdziliśmy tę lokalizację. Wszystko nam pasowało - przepisy o ochronie krajobrazu, dyrektywa ptasia, Natura 2000. Dla jednych są to ograniczenia, ale dla nas - dokładnie to, czego oczekiwaliśmy.
Śpiew ptaków i wiatraków
Majcherowie nie oczekiwali, że rok po zakończeniu budowy domu na horyzoncie wyrośnie farma wiatrowa.
A więc niby wszystko jasne. Kolejne pismo do Bydgoszczy i kolejna konsternacja. „Brak nowych okoliczności w sprawie”. Zażalenie na te decyzję bydgoskiej Dyrekcji trafiło do Warszawy. Więcej w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień