1, 2... Zaczęli odliczać
Piłkarze ręczni Stali Gorzów są o krok od awansu do pierwszej ligi.
Kancelaria Stal Gorzów - Cartusia Kartuzy 31:19 (12:7)
Kancelaria Andrysiak Stal: Nowicki, Szot, Skibiński - M. Stupiński, Baraniak i Kłak po 6, Zając i Polak po 4, Stefanicki 3, Kminikowski i K. Stupiński po 1, Ławniczak, Śramkiewicz, Kubacki, Chudy, Stasiak.
- Udało się wykonać pierwszy z trzech kroków - tak po zakończeniu sobotniego spotkania oznajmił trener gorzowian Janusz Szopa, a za nim jak mantrę powtrzali to kolejni zawodnicy żółto-niebieskich. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu zarówno oni, jak i kibice Kancelarii Andrysiak Stali nie mogą się doczekać końca sezonu i fety związanej z wejściem do wyższej klasy rozgrywkowej. Niemniej jednak, by tak się stało nasi szczypiorniści w dwóch ostatnich kolejkach nie mogą dać się wyprzedzić w tabeli GKS-owi Żukowo. W innym przypadku zajmą drugie miejsce i będę zmuszeni grać w barażach. Aczkolwiek na razie nic nie wskazuje na to, by stalowcy mieliby nie awansować. Nawet jeśli będą otwierać mecze tak ospale, jak ten z Cartusią Kartuzy.
- Pierwsza połowa była trudna, bo zazwyczaj tak rozpoczynamy wszystkie starcia, że powoli w nie wchodzimy. Rozpędzamy się niczym lokomotywa. Nie wiem, z czego to wynika, ale taka jest nasza specyfika. Powolutku się rozkręcamy. Jak zaskoczymy, to widać, jakie są ostateczne wyniki. Jednak nie patrzmy na rezultat. Ten do końca nie oddaje tego, co grali nasi przeciwnicy. Rywal wiedział, co chce zagrać, miał swoje akcje bardzo poukładane - oceniał Krzysztof Stupiński.
Wprawdzie do przerwy różnica między Stalą a Cartusią nie była aż nadto zauważalna (7:3, 10:5 i 12:7), to z każdą upływającą minutą rosła przewaga „Staleczki”. - Niestety, na początku dostosowaliśmy się do ich poziomu, ale w drugiej połowie wyszliśmy mocniej w obronie, troszkę lepiej to funkcjonowało, poszło więcej kontr i dzięki temu udało się wygrać - dodał gorzowianin.
To zwycięstwo przybliża naszych do pierwszej pozycji, ale podopieczni Szopy zachowują chłodne głowy i wolą dmuchać na zimne. Przy czym... powtarzają znaną nam regułkę. - Dwa kroki dzielą nas od pierwszej ligi, ale jest to i blisko, i daleko. Czeka nas trudny wyjazd do Bydgoszczy, bo nie wiemy, jakim składem zagrają z nami akademicy. Do Gorzowa przyjechali w sześcioosobowym zestawieniu i trochę nam napsuli krwi - zakończył K. Stupiński.
Z tym, że w tej kolejce AZS UKW uległ na swoim terenie Latosze Agropomowi Tczew i wydaje się, że wszystko rozstrzygnie się 16 bm. ze Szczypiorniakiem Olsztyn w hali przy Szarych Szeregów.
Okiem kapitana
Mariusz Kłak: - Zrobiliśmy pierwszy krok do awansu do pierwszej ligi, pozostały dwa. Może to nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale najważniejsze, że go wygraliśmy i nie roztrwoniliśmy przewagi, tak jak dwa tygodnie temu. Graliśmy ostro, było wiele wykluczeń, ale sędziowie powinni puszczać takie akcje, bo kilka z nich nie były na „dwójkę”. Teraz skupiamy się wyłącznie na spotkaniu w Bydgoszczy. Akademicy w Gorzowie udowodnili, grając tylko w sześciu, że potrafią grać, a na ich terenie męczył się GKS Żukowo. Pojedziemy tam po zwycięstwo. Nie możemy zmarnować tej okazji, która się stworzyła.