Ponad pół miliona złotych za Godzinki Wargockiego

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Biblioteki Narodowej
Norbert Ziętal

Ponad pół miliona złotych za Godzinki Wargockiego

Norbert Ziętal

Format niewielki, zaledwie 12 na 8 cm. 303 strony, ale tylko kilka ilustrowanych. Jednak jest to bezcenna pozycja. Godzinki Jakuba Wargockiego z Przemyśla po ponad 200 latach znowu są w Polsce.

To była sensacyjna wiadomość. Pod koniec ub. roku na aukcji dzieł sztuki w Londynie pojawiły się Godzinki Jakuba Wargockiego. Dzieło wykonane jeszcze w XV w. Cena wywoławcza na aukcji wynosiła 40 tys. funtów szterlingów, w przeliczeniu na złotówki ponad 200 tys.

W przypadku aukcji o tak dużych wartościach informacje o eksponatach nie są zbytnio rozpowszechniane. Nie jest jednak tajemnicą, że różne polskie instytucje na bieżąco śledzą aukcje dzieł sztuki na całym świecie. Chodzi m.in. o zdobywanie informacji o dziełach zrabowanych Polsce podczas wojen. Niektóre, te z listy dzieł utraconych, można odzyskać, inne trzeba kupić. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowiło działać w sprawie sprowadzenia „Godzinek“ do Polski.

Niepozorna książeczka sprzed ponad 500 lat

Pięknie iluminowany, renesansowy rękopis z końca XV wieku. Według szacunków historyków mógł powstać w latach 1470 - 1500 r. Został wykonany we Florencji dla włoskiego rodu Guccich. Officium Beatae Marie Virginis secundum usum Romanu, w Polsce zwane jako Godzinki Jakuba Wargockiego, to kodeks o wymiarach 12 na 8 cm, na pergaminie, 303 strony zapisane łaciną ciemnobrązowym atramentem.

Zawiera tylko pięć barwnych miniatur całostronicowych, z bordiurami, czyli obramowaniami. Jest również 12 dużych inicjałów figuralnych, barwnych i złoconych, ponadto liczne mniejsze inicjały i floratury, czyli dekoracje roślinne. W późniejszym okresie na początku książki została dodana rycina Maryi z Dzieciątkiem i św. Anną oraz tytułem w kartuszu, czyli ozdobnym obramowaniu.

Po ponad 200 latach XV-wieczne Godzinki Wargockiego ponownie są w Polsce. Rękopis zawiera jeszcze wiele tajemnic, których badanie właśnie się zaczyn
Archiwum Biblioteki Narodowej Po ponad 200 latach XV-wieczne Godzinki Wargockiego ponownie są w Polsce. Rękopis zawiera jeszcze wiele tajemnic, których badanie właśnie się zaczyna.

Takie rękopisy kilkaset lat temu były dość popularne wśród bogatszych ludzi w Europie Zachodniej. Jednak w Polsce bardzo rzadkie i cenne, posiadali je zwykle królowie i książęta. Ale akurat ten egzemplarz przez jakiś czas był własnością Jakuba Wargockiego, rzemieślnika, krawca, finansisty i rajcy z Przemyśla. Przedstawiciela klasy średniej, a nie wyższej. Jak rękopis znalazł się w jego rękach?

Przemyślanin pierwszym polskim właścicielem kodeksu

Z Florencji do Polski kodeks trafił jako własność włoskiego kupca Carla Calvanusa Gucciego (w Polsce zwanego również Karolem Guczy). Przyjechał do Polski ok. 1518 r. razem z dworem królowej Bony. Gucci prowadził w Polsce aktywną działalność, został żupnikiem generalnym ruskim. Zmarł w 1551 r., został pochowany w katedrze przemyskiej. Najprawdopodobniej to Gucci lub jego spadkobiercy sprzedali lub przekazali w ramach rozliczeń Godzinki Jakubowi Wargockiemu. Był on jednym ze znaczniejszych przemyślan, w latach 1558 - 1575 rajcą miejski. W książeczce został ślad po Wargockim. Na str. 23 przemyślanin napisał „Jacobus Vargoczki Civis Premisliensis”. Później ten podpis został przez kogoś zatarty, ale dzisiaj jest doskonale widoczny w świetle ultrafioletowym.

Wargoccy - miejska elita Przemyśla

W XVI w. kodeks był normalnie używany. Ok. 1572 r. zostały do niego dodane dodatkowe karty pergaminowe, które zawierały listę świąt ruchomych oraz kilka modlitw. Badacze twierdzą, że również wtedy została wykonana nowa oprawa książeczki, a na jej początku dodano rycinę.

Po ponad 200 latach XV-wieczne Godzinki Wargockiego ponownie są w Polsce. Rękopis zawiera jeszcze wiele tajemnic, których badanie właśnie się zaczyn
Archiwum Biblioteki Narodowej Po ponad 200 latach XV-wieczne Godzinki Wargockiego ponownie są w Polsce. Rękopis zawiera jeszcze wiele tajemnic, których badanie właśnie się zaczyna.

- Jakub Wargocki był przedstawicielem rodziny, która należała do miejskiej elity przemyskiej władzy. Większość z nich była ławnikami oraz rajcami, pracowali również w kancelarii miejskiej - informuje dr Ewa Grin-Piszczek z Archiwum Państwowego w Przemyślu.

Historię rodziny Wargockich opisała w 2012 r., w jednym z zeszytów Rocznika Przemyskiego, wydawanego przez Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Przemyślu.

Jakub Wargocki, choć był krawcem, to jednak prawdopodobnie większość swoich dochodów czerpał z handlu. Pożyczał mieszczanom pieniądze, sam także się zadłużał.

- Zachowały się wzmianki o tym, że użyczył Stanisławowi Sulikowskiemu 60 florenów, samemu pożyczając od niego 300 florenów. Była to najwyższa suma pożyczki udzielonej przez Sulikowskiego, o której zachował się wpis w źródłach - opisuje dr Grin-Piszczek. Z dokumentów, do których dotarła, wynika, że na majątek nieruchomy Jakuba Wargockiego składały się m.in. dom przy ul. Wodnej, który kupił w 1556 r. za 430 florenów, pole położone prawdopodobnie koło kapliczki św. Leonarda oraz dwa ogrody na przedmieściu. Korzyści czerpał również z dzierżawy stawów miejskich, które wynajmował wraz z Adamem młynarzem i Stanisławem Czechowiczem.

Jakub dał początek świetności swojej rodziny, która, jak wynika z dokumentów, jeszcze w XVIII w. zaliczała się do elity władzy przemyskiej.

Zakup dzięki Fundacji PZU

Jakie były dalsze losy Godzinek? Dokładnie nie wiadomo, brak jest danych. Zachowała się informacja, wpis z tyłu karty tytułowej, że w 1713 r. biskup wileński Konstanty Brzostowski podarował rękopis Karolowi Stanisławowi Radziwiłłowi. Godzinki trafiły do Biblioteki Radziwiłłów w Białej (Podlaskiej), a potem zapewne do Biblioteki Radziwiłłów w Nieświeżu. Stamtąd zniknęły. Kiedy? Dokładna data nie jest znana. Historycy podają dwie daty: 1772 r., tuż po pierwszym rozbiorze Polski, gdy rosyjska caryca nakazała wywóz cennych dzieł z Polski do bibliotek petersburskich oraz rok 1813, okres po napoleońskiej wyprawie na Rosję.

Po informacji o wystawieniu Godzinek na londyńskiej aukcji Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postawiło działać. Prawnie nie można było odebrać dzieła. Jedyna możliwość to kupno. 40 tys. funtów szterlingów już jest sporą kwotą, ale licytacje rządzą się swoimi prawami. Eksponat kupuje ten, kto poda najwyższą cenę. Ministerstwo znalazło sprzymierzeńca w postaci Fundacji PZU, które sfinansowało zakup dzieła. Szczegóły licytacji nie są znane. Wiadomo jednak, że ostateczna cena przekroczyła 100 tys. funtów, czyli ponad pół miliona złotych.

Godzinki Jakuba Wargockiego trafiły do zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie. Dostęp do nich jest ograniczony jedynie do wąskiej grupy naukowców. Nawet wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, przyjmujący dzieło w imieniu rządu, mógł jedynie na nie popatrzeć, ale nie dotknąć.

Godzinki Wargockiego każdy może obejrzeć w Internecie

Jeszcze niedawno tak cenne dzieła mogli oglądać wyłącznie największej klasy naukowcy. Od kilku lat trwa akcja digitalizowania cennych archiwaliów, wykonywania skanów, i ich nieodpłatnego udostępniania w Internecie. Korzyści jest wiele. Swobodny dostęp do nich mają naukowcy na całym świecie a dzieło nie jest niszczone wielokrotnym używaniem.

Godzinki Wargockiego dostępne są pod adresem https://polona.pl/item/65080344/610/

Norbert Ziętal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.